Co warto wiedzieć o uczeniu się i pamięci w erze AI – refleksje dla nauczycieli

Ostatnio często zastanawiam się nad tym, jak zmieniła się nasza praca nauczyciela. Jeszcze kilka lat temu największym wyzwaniem było przekonanie uczniów, żeby nie ściągali z Wikipedii. Dziś mamy Chata GPT, który w kilka sekund napisze im wypracowanie, rozwiąże równanie i stworzy prezentację. Czasy się zmieniły i pytanie brzmi: co teraz?
Pomyślałam, że chyba warto odświeżyć sobie pamięć, ale też sprawdzić co nowego i sięgnąć po badania o uczeniu się i pamięci, żeby lepiej zrozumieć, czego naprawdę potrzebują nasi uczniowie w świecie, gdzie AI może zrobić za nich prawie wszystko. I wiecie co? Te odkrycia są fascynujące – nie tylko dlatego, że pokazują, jak działa nasz mózg, ale przede wszystkim dlatego, że wskazują, co czyni nas ludzkimi w tym cyfrowym świecie.
Myślenie to nasz atut – AI tego nie zastąpi
Freeman i jego zespół w 2014 roku przeanalizowali setki badań i odkryli coś, co intuicyjnie już podejrzewaliśmy: aktywne zaangażowanie umysłu podczas nauki jest kluczowe. Uczniowie, którzy organizują wiedzę, wyciągają wnioski i formułują własne pytania, zapamiętają materiał o wiele trwalej niż ci, którzy tylko biernie odbierają informacje.
Czy zatem tradycyjny wykład wystarczy? W erze AI to pytanie staje się szczególnie ważne. To właśnie umiejętność – głębokiego, krytycznego myślenia – jest tym, czego AI nie może nam odebrać. Jeśli już chcemy przeprowadzić wykład, może warto przerywać go pytaniami do uczniów, krótkimi dyskusjami w parach, czy prośbą o podanie własnego przykładu? A czasem warto zastąpić wykład czymś zupełnie innym. Na przykład: zamiast opowiadać o prawach fizyki, zacząć od eksperymentu i pytania „dlaczego tak się stało?”. Zamiast wykładu o epoce romantyzmu, dać uczniom fragmenty wierszy i poprosić o znalezienie wspólnych cech. To właśnie wymaga prawdziwego myślenia – tego, czego maszyna nie zrobi za nich.
Czas i powtórki – skuteczne zapamiętywanie
Badania nad hipokampem pokazują coś pięknego: nasza pamięć to nie komputer, gdzie klikamy „zapisz” i gotowe. Zapamiętywanie to żywy, dynamiczny proces, który wymaga czasu i cierpliwości. Hipokamp działa jak tymczasowy magazyn, który stopniowo przekazuje wiedzę do długotrwałej pamięci w korze mózgowej – ale tylko wtedy, gdy damy mu na to czas.
W erze AI może się wydawać, że zapamiętywanie jest niepotrzebne – przecież wszystko można sprawdzić w Google. Ale podstawy wiedzy to fundament krytycznego myślenia. Jak uczeń ma ocenić, czy odpowiedź AI o historii Polski jest sensowna, jeśli nie zna podstawowych faktów?
Nie chodzi jednak o nadmierne skupianie się na zapamiętywaniu czy zasypywanie uczniów górami informacji do wkucia. Kluczowe są regularne powtórki – zarówno w naszym nauczaniu, jak i w sposobie uczenia się naszych uczniów. Krótkie, rozłożone w czasie sesje przypominania to nie tylko skuteczniejsza strategia niż maraton przed sprawdzianem – to sposób na wykorzystanie naturalnego procesu utrwalania wiedzy w mózgu.
Dobrze też znaleźć czas na podpowiadanie uczniom, jak się uczyć – bo to umiejętność, której często nikt ich nie nauczył. Jak planować powtórki? Jak dzielić materiał na mniejsze porcje? Jak wykorzystać przerwy między sesjami nauki?
Testowanie – nie tylko quizy, ale aktywne przypominanie
Tu mam dobrą wiadomość dla wszystkich nauczycieli, którzy uwielbiają robić quizy – wreszcie możecie być szczęśliwi! Ale prawdziwa siła tkwi nie tylko w klasycznych testach, lecz w czymś, co naukowcy nazywają „retrieval practice” – praktyce wydobywania informacji z pamięci.
Roediger i Karpicke w 2006 roku udowodnili, że aktywne przypominanie sobie informacji znacznie poprawia zapamiętywanie w porównaniu z biernym czytaniem tekstu. Każdy wysiłek przywołania – czy to podczas testu, odpowiadania na pytania, czy samodzielnego przypominania sobie materiału – wzmacnia ślad pamięciowy.
To oznacza, że warto wprowadzać różne formy „wydobywania” wiedzy: pytania na początku lekcji o poprzednim materiale, prośba o podsumowanie rozdziału własnymi słowami, czy krótkie quizy bez oceny. Uczniowie mogą też uczyć się samotestowania – tworzenia fiszek, zadawania sobie pytań kontrolnych, czy robienia mini-testów. Ale to tylko jeden z elementów większej układanki skutecznego uczenia się.
Pożądane trudności – paradoks skutecznego uczenia
Robert Bjork w latach 90. odkrył coś, co brzmi jak oksymoron: pożądane trudności. Okazuje się, że lekkie utrudnienia w nauce – takie, które wymagają większego wysiłku poznawczego – prowadzą do lepszego zapamiętania.
To idealne antidotum na pokusę łatwych rozwiązań. Zamiast dać uczniom gotowe notatki,lub możliwość generowania ich prze AI – niech sami je stworzą. Zamiast rozwiązać za nich problem, niech się z nim zmagają. Zamiast od razu podać definicję, niech spróbują ją sformułować na podstawie przykładów. To może być frustrujące w danej chwili, ale to właśnie ten wysiłek sprawia, że wiedza i umiejętności naprawdę do nich należą.
W erze AI pożądane trudności mogą oznaczać: pisanie pierwszego szkicu bez pomocy AI, rozwiązywanie problemu bez natychmiastowego sięgania po gotowe rozwiązania, czy tworzenie własnych przykładów do teorii. To rozwija te „bardziej ludzkie” umiejętności – wytrwałość, kreatywność, radzenie sobie z niepewnością.
Uczniowie nie są leniwi – tylko mądrze zarządzają energią
Daniel Kahneman w swojej przełomowej książce opisał, jak działa nasz umysł. System 2 – ten odpowiedzialny za głębokie myślenie – zużywa ogromne ilości energii. Dlatego nasz mózg ma naturalną skłonność do przełączania się na „autopilota” (System 1) wszędzie tam, gdzie to możliwe.
W świecie AI ta skłonność może być szczególnie problematyczna. Dlaczego męczyć się z myśleniem, skoro maszyna zrobi to za nas? Ale tu właśnie leży pułapka – bez treningu nasze „mięśnie” myślowe słabną.
Jako nauczyciele możemy pomóc uczniom świadomie zarządzać swoją energią poznawczą. Nie przez piętnowanie za „lenistwo”, ale przez stwarzanie warunków, w których głębokie myślenie staje się naturalną potrzebą. Czasem to oznacza rozbicie trudnego zadania na mniejsze części, czasem – pokazanie, dlaczego warto się postarać.
Co to wszystko oznacza dla nas nauczycieli?
Myśląc o tym wszystkim, dochodzę do wniosku, że AI nie jest naszym wrogiem, ale wyzwaniem, które zmusza nas do przemyślenia tego, co naprawdę ważne w edukacji. Może to szansa, żeby skupić się na tym, co czyni nas ludzkimi – na krytycznym myśleniu, kreatywności, umiejętności radzenia sobie z niepewnością.
Podstawy wiedzy wciąż są potrzebne – nie można krytycznie myśleć w próżni. Ale nie chodzi o nadmierne skupianie się na zapamiętywaniu, tylko o budowanie solidnych fundamentów dla myślenia wyższego rzędu.
W końcu, w świecie, gdzie AI może wszystko obliczyć i napisać, nasza najcenniejsza umiejętność to umiejętność myślenia. I to właśnie możemy dać naszym uczniom – nie jako narzędzie, ale jako sposób bycia w świecie.